Czyżby moje życie zaczynało być normalne? Nieeee... Nie ma takiej opcji. Co prawda zadziwia mnie fakt, że w ogóle nie ciągnie mnie do pisania na blogu. Jakoś tak... może z tego wyrosłam? Wiem że to rozrywka dla każdego przedziału wiekowego, o ile ma się na to jakiś pomysł. Ja chyba na chwilę obecną trochę się wypaliłam. Może dlatego, że piszę w przestrzeń i w sumie nic nie zmieni te parę zdań. Może tylko tyle, że będę miała mniej czasu na inne rzeczy. Trochę mi brakuje takiego żywego pisania. Naprawdę lubię słowa. Mam do nich predylekcję. Jednak czuję, że wyczerpałam swoje możliwości jako blogger, zwłaszcza że przestałam już dawno pisać anonimowo. Może do tego wrócę? Wiem, że to głupie, ale ciekawi mnie, ile bym tak wytrzymała i ile zdołałabym tak napisać. W sumie nie interesuje mnie za bardzo fikcja udająca prawdę. Fikcja pozostająca fikcją jest wspaniała. Naprawdę ją lubię. Dzisiaj na przykład, bardzo dużo myślałam, czy raczej - śniłam na jawie (swoją drogą, bardzo to lubię). Czułam się szczęśliwa i wypełniał mnie spokój. Tak bardzo lubię słuchać opowieści - odpręża mnie to. Gdy śnię na jawie, to tak jakby coś we mnie opowiadało mi jakąś historię. To takie przyjemne uczucie. Zwłaszcza, jak opowiada mi o moich myślach. Opowiadam sama sobie, o czym ostatnio myślę, jak się czuję i co przeżywam. Chyba bardzo siebie lubię właśnie za to, że tak ciekawie opowiadam. Szkoda że rzadko kiedy mam przy sobie kogoś, komu mogłabym powiedzieć to wszystko słowo w słowo tak, jak brzmi to w moim wnętrzu.
To brzmi tak przyjemnie i odprężająco.
Szkoda tylko, że nie mogę sobie wymyślić odpowiedzi na pytania, które bardzo bym chciała zadać innym ludziom.
Na przykład dowiedzieć się, jakie są ich uczucia. Co czują. Nie co czują do mnie, ale po prostu co czują. Będąc przy mnie, z dala ode mnie. Co czują jak ich myśli zbłądzą w moją stronę.
Przepraszam, że tak dużo o Was myślę, Pewnie cały dzień Was przez to nosy swędzą.